Niestety tylko z jednym punktem do domu wrócili piłkarze puławskiej Wisły. Mimo dwubramkowego prowadzenia z Hutnikiem ekipa Dumy Powiśla nie zdołała utrzymać prowadzenia do końcowego gwizdka arbitra i ósmej minucie doliczonego czasu gry straciła gola na remis.
Trener Mariusz Pawlak przed dzisiejszym spotkaniem nie dokonał żadnej zmiany w składzie Wisły wychodząc z założenia, że zwycięskiego składy się nie zmienia. Puławianie do spotkania w Nowej Hucie przystąpili bardzo zmobilizowani, ale to gospodarze w 4 minucie oddali pierwszy groźny strzał na bramkę w której stał Piotr Zieliński. Na szczęście dla puławian Mark Assinior przeniósł futbolówkę nad poprzeczką i skończyło się na strachu dla puławian.
Trzy minuty nieliczni kibice z Puław, którzy udali się do Krakowa mieli chwilę radości. Kapitalną akcją popisał się bowiem Mateusz Klichowicz, który mijał rywali jak tyczki slalomowe wpadł w pole karne gospodarzy i pewnym strzałem w długi róg pokonał Patryka Królczyka.
Wydawało się, że rozpędzeni puławianie szybko podwyższą prowadzenie. Nic jednak mylnego mimo tego, że inicjatywę mieli podopieczni trenera Mariusza Pawlaka. W 10 minucie zbyt lekko uderzał Marcin Ryszka a przed upływem kwadransa gry minimalnie obok bramki futbolówkę posłał Mateusz Kaczmarek.
W 21 minucie gry kibice gospodarzy przygotowali oprawę z pirotechniki, która na kilka minut wstrzymała spotkanie, bowiem Szymon Łężny uznał, że przy odpalonych fajerwerkach oraz racach grać nie można. Do huki doszedł jeszcze dym i obie ekipy udać musiały się na przerwę.
W 31 minucie spotkania Mateusz Klichowicz wycofał piłkę przed pole karne do Krystiana Putona, ale kapitan Wisły uderzył zbyt lekko i futbolówkę pewnie złapał Królczyk. Cztery minuty później w puławskiej bramce kapitalnie spisał się Zieliński, który obronił uderzenie głową Assiniora. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym tę cześć gry nad bramką gospodarzy głową po centrze Dominika Cheby uderzył Dawid Retlewski i na tym emocje na stadionie w Nowej Hucie się zakończyły.
Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie, bowiem to hutnicy częściej gościli na połowie Wisły. Nic z tego nie wynikało, ale w 59 minucie kolejny raz dobrze w bramce pokazać się musiał Zieliński, który odbił uderzenie po rzucie rożnym Adriana Jurkowskiego.W 65 minucie puławianie wykorzystali stały fragment gry i podwyższyli prowadzenie. Dogranie z rzutu wolnego Putona strzałem głową na gola zamienił Retlewski i wydawało się, że trzy oczka pojadą w wesołym autobusie na Lubelszczyznę. Nic jednak mylnego, bowiem to walecznie gospodarze nie odpuszczali. W 70 minucie spotkanie drugi raz zostało przerwane z powodu rac i fajerwerków i miało to brzemienne skutki w dalszym przebiegu spotkania, bowiem sędzia Szymon Łężny z Kluczborka zmuszony był doliczyć kolejne minuty do regulaminowego czasu gry.
Podopieczni trenera Bartłomieja Bobli gola kontaktowego zdobyli w 83 minucie gry, kiedy to zza pola karnego uderzeniem popisał się testowany niegdyś w Wiśle Krzysztof Iwanicki a futbolówka odbiła się od poprzeczki i pleców Zielińskiego i wpadła do siatki. Gospodarze niesieni dopingiem swoich fanów poczuli przysłowiową krew i zaatakowali jeszcze mocniej zespół Dumy Powiśla. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry kontuzji po jednym ze starć doznał Bojan Gvozdenović, który chwilę wcześniej zastąpił kontuzjowanego Dominika Chebę. Z racji, że wiślacy wykorzystali już wszystkie zmiany to Chorwat pozostał na boisku, ale nie był w stanie pomóc kolegom w obronieniu się przed ataki gospodarzy. W trzeciej z sześciu doliczonych minut pod puławską bramką doszło do prawdziwego zamieszania, jednak zwycięsko wyszedł z niego Zieliński i wydawało się, że wszystko złe już za ekipą Wisły.
Nic jednak mylnego, bowiem arbiter tego spotkania doliczył kolejne minuty z powodu urazu Gvozdenovicia co wykorzystali gospodarze. W ósmej minucie niezdecydowanie puławskiej obrony wykorzystał Marcin Miechówka i strzałem z bliska pokonał Zielińskiego. Puławianie sekundy później mogli odwrócić losy spotkania, ale niecelnie uderzył Adrian Paluchowski i w chwilę później cały obiekt przy Ptaszyckiego 4 mógł cieszyć się ze szczęśliwego remisu, który gospodarze uratowali rzutem na taśmę.
Puławianie zakończyli już ligowe zmagania, ale nie zakończyli gier. Już w piątek nasz zespół rozegra pierwszy w dwóch sparingów. Rywalem Dumy Powiśla będzie zespół Siarki Tarnobrzeg.
Poprawcie mnie proszę w nazewnictwie, ale istnieje chyba coś takiego jak Lubelska Konfederacja Sportu skupiająca największe i najbogatsze spółki państwowe regionu i która finansuje sport w całym województwie, bez względu na powiązania z danym zakładem czy miastem. Ma to oczywiście podłoże polityczne, jak większość rzeczy w naszym województwie. Ja mam do tego stusunek ambiwalentny - z jednej strony drażni mnie, że puławski kombinat łoży na samoloty prezesa Kępy w Lublinie, ale z drugiej strony mam świadomość, że w Polsce (i piszę tu świadomie o całym kraju) sport półprofesjonalny czy profesjonalny nie mógłby funkcjonować bez potężnego wsparcia szeroko pojętego państwa (samorządy + spółki skarbu państwa).
Dzieje się tak dzięki "marketingowi" sportowemu, która zamienia złotówki darowane klubom na tzw. ekwiwalent reklamowy. Oczywiście najlepszym przykładem jest to jednoręki kierowca naszego monopolisty paliwowego. Wywalone w błoto setki milionów złotych w zamian za to, że ktoś, gdzieś wymieni nazwę tego koncernu. Ludzie i tak kupują tam paliwo (w detalu lub nieświadomie w hurcie), bo nie mają de facto innego wyjścia, więc dorabia sie do tego "politykę marketingową". Nieco długi wstęp do postu jest przyczynkiem do pytania:
Jakie korzyści mają Azoty Puławy ze sponsorowania np. Padwy Zamosć - drużyny piłki ręcznej, na którą chadza 100-150 osób? Jak ten sponsoring przyczynił się do wzrostu sprzedaży produktów ZA w Zamościu i powiecie zamojskim? Jak wyglądałaby sprzedaż na ww. obszarze, gdyby ZA nie sponsorowały Padwy? ..... Takich pytań są dziesiątki - w zasadzie wszystkie są retoryczne.
Dla złagodzenia odbioru przyznać trzeba, że koszulki Padwa ma przyjemne (https://padwazamosc.pl/) - więc może o to chodzi: żeby było miło - dla oka i polityki
Rozbawił mnie ten fragment mówiący o ZA: "Klub z Puław zawsze miał spore aspiracje, a wsparcie grupy Azoty miało sprawić, że w niedługim czasie zespół wróci na zaplecze Ekstraklasy. – Zasłaniają się tym, że wstrzymali produkcję. Obiecują, że kasa zaraz będzie – słyszymy."
Dane finansowe GK ZAP za Q1-Q3 2022 vs Q1-Q3 2021:
- przychody 7,0 mld PLN vs. 3,3 mld PLN
- zysk netto 803 mln PLN vs. 58 mln PLN
Ale ciemny lud dalej będzie oszukiwany jak to źle jest na ZAP. Czytać, czytać i jeszcze raz myśleć.
Każdy może komentować, ale nie każdy musi. Serwis wislapulawy.pl nie ponosi odpowiedzialnosci za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy nie zwiazanych z tematem, zawierajacych wulgaryzmy, reklamy i obrażajacych osoby trzecie. Zapoznaj się z zasadami serwisu.